Kobiety na poznańskich cokoły trafiały, nie ze względu na swoje zasługi, ale przez zbieg okoliczności (Bamberka), czy za sprawą zakochanych w nich mężczyzn (Higea i Prozerpina). Znamienne jest, że wszystkie dotąd opisywane pojawiały się jako zwieńczenie miejskich studzienek i fontann. Nie inaczej będzie i w tym przypadku.
Okoliczności powstania fontanny Perseusza i Andromedy związane są z kolejną kobietą. Tym razem nie była to pracownica restauracji, kochanka artysty, a nawet hrabina, ale … cesarzowa. Niemiecka monarchini Wiktoria Augusta przybyła do Poznania w zastępstwie swego ciężko chorego męża, Fryderyka III, żeby naocznie przekonać się o skali spustoszeń spowodowanych przez wielką powódź, która nawiedziła miasto w 1888 roku.
Poznaniacy postanowili uczcić to wydarzenie poprzez nadanie imienia monarchini fragmentowi ul. Młyńskiej (tzw. Górna Młyńska), stanowiącemu współczesne ulice Gwarną i Mielżyńskiego. Drugim, ważniejszym sposobem uhonorowania cesarzowej miało być natomiast zbudowanie na placu Królewskim (obecnie pl. Cyryla Ratajskiego) poświęconego jej „założenia pomnikowego z fontanną”. Wzruszona miłością poddanych cesarzowa, podarowała miastu gipsowy odlew rzeźby przedstawiającej Perseusza uwalniającego Andromedę z niewoli potwora morskiego Ketosa. Ostatecznie nie doszło do powstania monumentalnego kompleksu, a powstała jedynie fontanna Perseusza, którą uroczyście odsłonięto w dniu 9 kwietnia 1891 roku.
Istnieje interpretacja sugerująca, że rzeźba niosła w sobie silny przekaz symboliczny. Perseusz miał oznaczać cesarza pruskiego, który chronił i ratował swoich poddanych przed nieszczęściami, takimi jak powodzie i wylewy Warty. Andromeda miała w tym planie symbolicznym uosabiać bezradnych, poznańskich mieszczan, którzy sami nie potrafili pokonać żywiołów. Keton, potwór morski, symbolizował natomiast nieokiełznane żywioły wodne.
Do kogo lub czego odsyłała zaś zdekapitowana Meduza, tego nie wyjaśniano.