W czasach staropolskich w rejonie dzisiejszego placu Wolności było wzniesienie zwane Muszą Górą. Wybijało z niego źródło, a woda z niego, drewnianymi rurami doprowadzona była do rynkowych studzienek Neptuna oraz Saturna (Marsa). Prusacy, którzy pod koniec XVIII wieku zajęli Poznań, zasypali źródło, zniwelowali wzgórze i stworzyli plac, który służył jako miejsce ćwiczeń dla żołnierzy z pruskiego garnizonu. Gdy w latach czterdziestych XIX wieku hrabia Edward Raczyński chciał ustawić przed swoją biblioteką studzienkę Priesnitza, okazało się to niemożliwe, bowiem wzgórze winiarskie – z którego wiódł jego wodociąg – znajdowało się niżej od placu. Studzienka Higiei stanęła przed Biblioteką Raczyńskich dopiero w 1971 roku, gdy hydraulika potrafiła pokonać grawitację. Nie była ona jednak pierwszym publicznym wodotryskiem, jaki pojawił się na tym, głównym placu miejskim – pierwszą studzienkę zbudowano bowiem już w 1902 roku i znajdowała się ona u stóp cesarza Fryderyka III.
Cesarz Fryderyk III zasiadał na tronie zaledwie 99 dni, nie odwiedził wówczas Poznania, a mimo to z jego imieniem łączy się powstanie dwóch miejskich wodotrysków z imponującą oprawą rzeźbiarską. Pierwszym była fontanna Perseusza, której budowa wiązała się z wizytą, jaką w trakcie wielkiej powodzi w 1888 roku złożyła w Poznaniu cesarzowa Wiktoria, żona śmiertelnie wówczas już chorego Fryderyka III. Fontanna Perseusza stanowiła główny element całego założenia rzeźbiarskiego, które niosło silny przekaz symboliczny. Cesarz (Perseusz) chronił swoich poznańskich poddanych (Andromeda) przed nieszczęściami, z jakimi sami nie byliby w stanie sobie poradzić (potwór morski Ketos).
Druga fontanna związana z tym władcą pojawiła się we wrześniu 1902 roku, kiedy to jego syn – cesarz Wilhelm II Hohenzollern – przyjechał do Poznania na specjalne uroczystości zwane „Dniami Cesarskimi”. Ich zwieńczeniem było odsłonięcie imponującego pomnika cesarza Fryderyka III, dłuta berlińskiego rzeźbiarza Johannesa Boese’go. Pomnik stanął we wschodniej części placu Wilhelmowskiego (obecnie plac Wolności), pomiędzy budynkami Hotelu Rzymskiego i Biblioteki Raczyńskich, mniej więcej w tym miejscu, w którym dziś znajduje się fontanna Wolności, naprzeciw muzeum prowincjonalnego, któremu nadano wówczas imię Fryderyka III. Kronikarz pruskiego Poznania Arthur Kronthal tak opisał monument:
Pomnik cesarza Fryderyka […] składa się z wielostopniowej podstawy z czterokątnym postumentem głównym, do którego dołączone są cztery połączone ze sobą w całość kolumny. Elementem wieńczącym kompozycję jest wykonana w brązie postać cesarza Fryderyka. Spoczywające jedna na drugiej dłonie trzymające buławę feldmarszałkowską opierają się na rękojeści szabli, a jednocześnie zbierają opływający postać cesarską płaszcz Hohenzollernów, nadając mu tym samym antyczny układ fałdów. W pierwotnym modelu pomnika, na który artysta otrzymał zlecenie, z czterech stron cokołu pięły się ku górze małe dębowe szczepy, których sękate gałęzie podtrzymywały podstawę cokołu. Rolniczy charakter prowincji znalazł swoje odzwierciedlenie w postaci wieśniaka siedzącego na stopniach pomnika i wyciągającego w kierunku cesarza rękę w geście hołdu. Oba te elementy: gałęzie dębu i postać wieśniaka, zostały jednakże na życzenie cesarza usunięte podczas wznoszenia pomnika; zmieniono także odpowiednio do wskazówek samego cesarza główną postać.
Odsłonięcie pomnika cesarza Fryderyka III było radosnym świętem jedynie dla niemieckich i żydowskich mieszkańców stolicy Wielkopolski. Polacy ostentacyjnie je zignorowali, a ubolewanie z tego powodu wyraził nawet cesarz Wilhelm II. Zdziwienie brało się stąd, że jego ojciec był najbardziej przyjaznym Polakom o pruskim władcą. Przykładem może być zdarzenie z 1885 roku, kiedy to goszcząc na zamku w Jarocinie, zapytał jednego z pruskich urzędników, czy mówi po polsku, a gdy ten stanowczo zaprzeczył, odparł, że jego zdaniem każdy urzędnik w Wielkim Księstwie Poznańskim powinien znać oba języki krajowe. Niestety, przedwczesna śmierć cesarza (rak krtani) nie pozwoliła, by jego liberalne poglądy zostały wprowadzone w życie.
Kiedy w 1902 roku odsłaniano pomnik cesarza Fryderyka III, nawet urządzona u jego stóp sadzawka z niewielką fontanną-źródełkiem w kształcie lwiej paszczy nie była w stanie wpłynąć na jego pozytywny odbiór przez polskich mieszkańców Poznania. Cesarz-liberał ubrany został zresztą w mundur marszałka polnego, na głowie miał pruską pickelhaubę, a jego dłonie spoczywały na buławie i szabli, które symbolizowały bezwzględną siłę, która przeciwstawiona zostanie jakimkolwiek liberalnym czy wolnościowym mrzonkom polskich poddanych.
Ostatnie chwile pomnika Fryderyka III opisał Zbigniew Zakrzewski, który widział, jak w dniu 27 grudnia 1918 roku w dłoń pruskiego cesarza włożono polską flagę. Niemiecki policjant wspiął się, żeby ją usunąć, lecz ktoś przewrócił drabinę, stróż odchodzącego porządku spadł i boleśnie się potłukł. Czy wylądował na bruku, czy w studzience, tego pamiętnikarz nie zanotował. Kilka miesięcy później, w nocy z 3 na 4 kwietnia 1919 roku, sam Fryderyka III podążył śladem policjanta i runął na poznański bruk. Pozostałości pomnika i fontanny przetransportowane zostały do magazynów Straży Ogniowej przy ul. Masztelarskiej, by po przetopieniu służyć jako materiał na nowe, polskie pomniki. Pojedyncze fragmenty monumentu, wykonane ze szwedzkiego granitu z Vangi, zobaczyć można do dziś w Lapidarium Wydziału Geografii i Geologii UAM w Poznaniu, znajdującym się przy ul. Dzięgielowej, na terenie Kampusu Morasko.
Wspomnieć warto, że przed kilkoma laty pojawiła się idea odbudowania pomnika i fontanny cesarza Fryderyka III. Bartek Frąckowiak i Piotr Grzymisławski związani z Katedrą Teatru, Dramatu i Widowisk UAM, którzy założyli Towarzystwo Rzeźby Społecznej, podnosili, że polityka miejska w niewielkim stopniu uwzględnia wielokulturowe dziedzictwo Poznania, a oni chcą zwrócić uwagę na znaki kultury niemieckiej i żydowskiej, czego wyrazem miała być odbudowa pomnika Fryderyka III w jednym z reprezentacyjnych punktów miasta. W 2012 roku koncepcja przywrócenia niemieckiego pomnika imperialnego w Poznaniu wydawała się szokująca, nawet dla dziennikarza liberalnej „Gazety Wyborczej”. Dzisiaj, gdy Poznań kreuje się na miasto otwarte, a nowy prezydent podkreśla doskonałe relacje i wzory, jakie czerpie z miast niemieckich, nie można wykluczyć, że fontanna Fryderyka III znów pojawi się w naszym mieście.
Paweł Cieliczko
Bibliografia:
Michał Danielewski, Niemieckie dziedzictwo Poznania. Chcą odbudować pomnik Cesarza, „Gazeta Wyborcza” z 06 grudnia 2012 r.
Eugeniusz Goliński, Pomniki Poznania, Poznań 2001, s. 125.
Stanisław Karwowski, Miasto Jarocin i jego dziedzice, Poznań 1902.
Arthur Kronthal, Poznań oczami Prusaka wzorowego, Poznań 2009, s. 131-134 i 203.
Witold Molik, Poznańskie pomniki w XIX i na początku XX wieku, „Kronika Miasta Poznania” 2001, nr 2, s. 7-40.
Christian Myschor, Dni Cesarskie w Poznaniu. Różne aspekty uroczystych wizyt Wilhelma II w mieście w latach 1902-1913, Poznań 2010.
Janisław Osięgłowski, W dawnym Poznaniu, Gniezno-Poznań 2005, s. 46.
Zenon Pałat, Architektura a polityka. Gloryfikacja Prus i niemieckiej misji cywilizacyjnej w Poznaniu na początku XX wieku, Poznań 2011.
Zbigniew Zakrzewski, Ulicami mojego Poznania, Poznań 1985.