Pomnik Powstańców Wielkopolskich przy Parku Drwęskich
Ten monumentalny, górujący nad otoczeniem pomnik zrośnie się szybko w świadomości mieszkańców Poznania z panoramą miasta. Minie zaledwie kilka lat i wszystkim, nawet tym, którzy nadawali mu kształt, będzie się wydawało, że pomnik powstańców wielkopolskich zawsze istniał i że zawsze przy zbiegu ulic Marchlewskiego i Gwardii Ludowej zdobił centrum miasta, upamiętniając zbrojny i zwycięski poryw ludu wielkopolskiego. Po upływie pewnego czasu trudno nawet będzie wyobrazić sobie, że przez blisko pół wieku nie było w Poznaniu pomnika poświęconego pamięci i tradycjom Powstania Wielkopolskiego.
Słowa Franciszka Nowaka, przewodniczącego Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Powstańców Wielkopolskich 1918-1919 w Poznaniu, można uznać za prorocze. Pomnik stanął w 1965 roku w ówczesnym parku Lubuskim. Po 1989 roku patronami parku zostali Izabela i Jarogniew Drwęscy, ulica Gwardii Ludowej zastąpiona została przez ul. Wierzbięcice, a Julian Marchlewski przez Królową Jadwigę. Pomnik zaś stoi, jak stał i faktycznie trudno sobie wyobrazić, że kiedyś go w tym miejscu nie było. Jednak zanim doszło do jego odsłonięcia, z jego powstaniem, wyborem właściwej lokalizacji, a wreszcie rozstrzygnięciem konkursu na projekt wiązało się wiele perypetii.
Idea uhonorowania zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego stosownym monumentem w miejscu publicznym pojawiła się już na początku lat dwudziestych, a jej inicjatorami były organizacje zrzeszające powstańców. Spotkała się ona z dużym poparciem mieszkańców Wielkopolski, jednak nie uzyskała aprobaty władz państwowych. Dla nich ważniejsze były tradycje walk toczonych na wschodzie, z jakimi wiązała się postać Marszałka Józefa Piłsudskiego, który zresztą Powstaniu Wielkopolskiemu odmówił pomocy, co mu w Poznaniu wielokrotnie wypominano. Dlatego przed wojną działania zmierzające do uhonorowania Powstańców Wielkopolskich ograniczyć się musiały do wzniesienia kilku obelisków na cmentarzach.
Władza ludowa zainstalowana w Polsce po II wojnie światowej, włączyła powstanie wielkopolskie oraz powstania śląskie do rzędu „bohaterskich i postępowych wydarzeń narodowych”. Raz jeszcze oddajmy głos działaczowi partyjnemu Franciszkowi Nowakowi, który dobitnie przedstawił rolę tego zrywu w ówczesnej narracji: Pełną możliwość urzeczywistnienia postulatów powstańczych i spełnienia pragnień społeczeństwa dała dopiero Polska Ludowa. Głęboki pietyzm, z jakim odnosi się Partia i władza ludowa do dziejowej spuścizny narodowej, sprawił, że Powstanie Wielkopolskie zyskało odtąd ocenę odpowiadającą jego rzeczywistej roli historycznej i weszło na trwałe do skarbnicy najlepszych tradycji narodowych. Czyn powstańczy stał się wzorem postawy obywatelskiej i wierności Ojczyźnie, symbolem naszego bohaterstwa i patriotyzmu oraz przykładem dalekowzrocznej intuicji mas ludowych, które w dążeniu do wolności i sprawiedliwości społecznej rozstrzygnęły problem praw polskich do prastarych ziem nad Wartą i Notecią, i zdecydowały po półtorawiekowym panowaniu pruskich zaborców w sposób nieodwracalny o połączeniu Wielkopolski z Macierzą. W konsekwencji Powstanie uważa się dziś powszechnie za ważny etap tego procesu, którego finałem stał się powrót Polski na wszystkie ziemie piastowskie po Odrę i Nysę, dokonany na oczach współczesnych.
Skoro powstańcy zyskali uznanie oficjalnych czynników partyjno-państwowych, to kolejnym krokiem na drodze honorowania czynu zbrojnego Wielkopolan było wzniesienie ich pomnika.
Oczywistym punktem odniesienia dla poznańskiego monumentu stał się pomnik Czynu Powstańczego, wzniesiony pod kierunkiem Xawerego Dunikowskiego i odsłonięty w 1955 roku na Górze św. Anny. Nawiązanie do śląskiego przykładu było tym bardziej oczywiste, że wojewodą poznańskim był wówczas, pochodzący właśnie ze Śląska, Jan Szydlak.
Decyzja o konieczności zbudowania pomnika Powstańców Wielkopolskich zapadła w 1960 roku, a w maju 1961 roku powołany został 47-osobowy społeczny komitet jego budowy, na czele z sekretarzem do spraw propagandy kultury i nauki Stefanem Olszowskim (później członkiem Biura Politycznego KC PZPR i ministrem spraw zagranicznych PRL), do którego zaproszono także czterech powstańców. O prestiżowym znaczeniu tej inicjatywy świadczył fakt, że honorowy patronat objął Marszałek Polski, członek Biura Politycznego KC PZPR Marian Spychalski, który przed wojną pracował jako architekt w poznańskim urzędzie miejskim, który w Ludowym Wojsku Polskim dosłużył się stopnia generała.
Pierwsze kontrowersje dotyczyły wyboru samej lokalizacji pomnika. W Poznaniu nie było bowiem oczywistego miejsca, bo Niemcy nie zbudowali tutaj – tak jak na Górze Świętej Anny na Śląsku – swego wielkiego, narodowego monumentu, który należałoby zastąpić polskim.
Pierwsza propozycja wskazywała na plac Wiosny Ludów, jako miejsce o centralnej lokalizacji oraz właściwej politycznie nazwie, właściwe dla postawienia powstańczego monumentu. Pomysł nie spotkał się jednak ze zbyt entuzjastyczną reakcją i szybko go odrzucono.
Idealnym miejscem dla wzniesienia powstańczego pomnika wydawał się plac Wolności, zawdzięczający przecież nazwę temu zrywowi. Za tą lokalizacją przemawiała także historia, bo przecież w przeddzień powstania przemówienie do Polaków zgromadzonych na tym placu wygłosił Ignacy Jan Paderewski. Pierwsze walki toczyły się wokół Hotelu Bazar zamykającego wschodnią pierzeję placu, a symbolem powstania stało się zdobycie Prezydium Policji przy ul. Rycerskiej, znajdującego się za budynkiem Arkadii zamykającej plac od zachodu.
Pomnik zbudowany na placu Wolności doskonale wpisywał się w miejską toponomastykę, nie tylko ze względu na nazwę placu, ale także znajdujących się tuż przy nim ulic: ul. Ignacego Jana Paderewskiego, który stał się zapalnikiem powstania, ul. Franciszka Ratajczaka uznawanego za pierwszą ofiarę walk powstańczych oraz ul. 27 Grudnia 1918 roku honorującej datę wybuchu wielkopolskiego zrywu.
Niestety, ani argumenty historyczne, ani toponomastyczne, ani lokalizacyjne, nie spotkały się z uznaniem władz. Zdecydowano, że plac Wolności nie zostanie ozdobiony pomnikiem powstańców wielkopolskich i poczeka na bardziej odpowiedni monument, który będzie będzie bezpośrednio nawiązywał do tradycji walk rewolucyjnych. Na szczęście popularna poznańska Plajta nie doczekała się także takiego „ozdobienia”. Ówczesne władze polityczne zdecydowały, że pomnik wzniesiony zostanie w zupełnie innej części miasta. Jako docelową lokalizację wskazano plac u zbiegu ul. Gwardii Ludowej (obecnie ul. Wierzbięcice), ul. Marchlewskiego (obecnie ul. Królowej Jadwigi) oraz alei Stalingradzkiej (obecnie al. Niepodległości), na skraju parku Lubuskiego (obecnie parku Izabeli i Jarogniewa Drwęskich).
To nie nazwy otaczających ulic miały kluczowe znaczenie dla wyboru lokalizacji, lecz funkcje, jakie zakładano, że pomnik będzie pełnił. Przede wszystkim planowano, że będzie on miał charakter monumentalny, by dominować nad przestrzenią, a w efekcie stać się miejscem uroczystych manifestacji. Po latach doskonale widać, jak bardzo założenia te rozminęły się z rzeczywistością. Obecnie pomnik kryje się wśród wyrosłych przez lata drzew, a wokół niego pojawiły się wysokie, nowoczesne budynki ‒ najpierw hotelu Poznań, potem biurowców przy placu Andersa. Od 2019 roku na terenie dawnego PKS powstaje kolejny kompleks biurowców, natomiast w 2020 roku, na placu Andersa, rozpoczęła się budowa najwyższego poznańskiego wieżowca. Te wszystkie inwestycje oraz rozrośnięte parkowe drzewa, sprawiły, że pomnik który miał być majestatyczny, stanie się niemal kameralny.
Konkurs na projekt pomnika ogłoszony został w grudniu 1961 roku. Spośród 52 nadesłanych prac żadna nie spotkała się jednak z uznaniem jury i nie została zakwalifikowana do realizacji. Komisja zwróciła się do kilku wyróżnionych artystów o przygotowanie nowych propozycji, jednak i one okazały się niezadowalające, żadna bowiem nie miała tego, „co by kojarzyło się z dynamicznością, wzniosłością i potęgą”. Najlepszym rozwiązaniem wydawało się rozpisanie nowego konkursu, jednak pochłonęłoby to kolejne miesiące, a władzom politycznym zależało, by pomnik odsłonić 22 lipca 1964 roku, w 20. rocznicę powstania… Polski Ludowej. Czas naglił.
Zdecydowano się podjąć współpracę z autorem jednego z wyróżnionych projektów – prof. Alfredem Wiśniewskim, w którego propozycji dostrzeżono „prostotę i lapidarność”, choć – jak zanotował jeden z członków komisji konkursowej – „byłby on w miejscu usytuowania jeszcze jednym budynkiem, obok którego przejdzie każdy obojętnie”. Zaproponowany przez Wiśniewskiego wysmukły obelisk, na którym umieszczone miały zostać płaskorzeźby, jeden z jurorów określił jako robiący wrażenie „pieca z kafelkami”. Pomnik, który ostatecznie został wzniesiony, znacznie odbiega od projektu złożonego w pierwszym oraz drugim konkursie przez artystę. Historyk Krzysztof Rzepa pisze nawet, że monument powinien być określany jako dzieło zbiorowe Społecznego Komitetu Budowy Pomnika: Prawdę powiedziawszy, projekt, jednomyślnie zaakceptowany przez to gremium, był dziełem zbiorowym, gdyż jego autor okazał się być najbardziej otwarty na formułowane sugestie i skory do uwzględnienia nawet szczegółowych propozycji zmian, które znacznie odbiegały od jego pierwotnej wersji. Przyjęty do realizacji projekt był swoistym amalgamatem, sumą pomysłów przedstawionych przez innych artystów, sugestii zgłaszanych przez władze i zainteresowanych przedsięwzięciem przedstawicieli społeczeństwa Wielkopolski.
Największą zmianą pierwotnej koncepcji było uzupełnienie pomnika o drugi, rozłączny element, jakim stały się postaci dwóch powstańców wielkopolskich. Była to realizacja pomysłu I sekretarza KW PZPR Jana Szydlaka, któremu bardzo zależało, by monument wzbogacić właśnie o postaci żołnierzy powstańczych, nazywanych przez niego „wojtkami”.
Akt erekcyjny wmurowano 28 grudnia 1963 roku, w 45. rocznicę wybuchu powstania.
W ówczesnej gospodarce niedoborów brakowało wszystkiego, a materiałów na budowę pomnika w szczególności. Kluczowa dla jego sprawnego wzniesienia okazała się osoba prominentnego przewodniczącego komitetu, „starego komunisty” ‒ Franciszka Nowaka. Był on przewodniczącym Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR, a w Poznaniu funkcjonował jako szara eminencja i nie było sekretarza, dyrektora czy prezesa, który odważyłby się odmówić jego prośbie.
Wspomnieć warto, że pomnik Powstańców Wielkopolskich wzniesiony miał zostać – tak jak dziewiętnastowieczne poznańskie figury Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Jana Kochanowskiego czy Adama Mickiewicza – ze składek mieszkańców Wielkopolski. Cegiełki na jego budowę rozprowadzane wśród poznaniaków nie cieszyły się jednak szczególnym wzięciem i ostatecznie ponad 80% kosztów budowy sfinansowanych zostało przez zakłady pracy, do których z prośbą o zakup „pakietów cegiełek” zwracał się Franciszek Nowak.
Doskonałe umieszczenie pomnika w parku Lubuskim zawdzięczamy autorowi projektu kompozycji – inż. Henrykowi Jaroszowi. Sam pomnik, jak wiadomo, składa się z dwóch części. Pierwszą, wysuniętą ku ulicy, stanowią postaci powstańców wielkopolskich – oficera z szablą oraz szeregowca z karabinem. Odlane z brązu rzeźby mierzą około 3,30 m. Te poznańskie „wojtki” mieszkańcy miasta szybko polubili i także dziś budzą one pozytywne emocje. Nawiązuje do nich Jadwiga Badowska-Muszyńska w wierszu Pomnik Powstańców Wielkopolskich – rymowanej rozmowie matki z dzieckiem w trakcie spaceru po Poznaniu: ‒ Popatrz, synku, na ten pomnik Stoją obok siebie syn i ojciec. Jeden trzyma szablę, drugi ma karabin, Stoją na warcie Powstańcy. Drugą część pomnika stanowi obelisk o wysokości 17,30 m, nieregularnie zwężający się ku górze, licowany płytkami wykonanymi z granitu strzegomskiego. Na wysokości ok. 5,35 m otoczony został ponadtrzymetrową opaską z brązu, przedstawiającą sceny z dziejów Wielkopolski, mające być ‒ w przekonaniu twórcy oraz współtwórców ‒ wydarzeniami, które doprowadziły do wybuchu oraz ostatecznego zwycięstwa Powstania Wielkopolskiego.
Widać tu ewidentne zapożyczenie koncepcji ze Śląska. Płaskorzeźby opowiadające o walce Wielkopolan o wolność nieodparcie kojarzą się bowiem z płytami umieszczonymi na pomniku Czynu Powstańczego na Górze Świętej Anny, mającymi obrazować trwającą od stuleci walkę polskich mieszkańców Śląska z germańskim naporem.
Podobnie jak w przypadku tablic umieszczonych na monumencie poświęconym powstańcom śląskim, tak i na obelisku upamiętniającym powstańców wielkopolskich nie ustrzeżono się historycznych błędów i politycznych przeinaczeń. Na pomniku śląskim wskazano, że Polacy bronili przez Niemcami miasta Niemczy już w 950 roku, podczas gdy znajdowała się ona wtedy w państwie czeskim, a do jej obrony doszło dopiero w 1017 roku. Podobnie było z płaskorzeźbą ukazującą strajki szkolne w 1934 roku – w tym czasie takie strajki zwyczajnie nie miały miejsca.
Na poznańskim monumencie znalazły się cztery płaskorzeźby, które w intencji pomysłodawców obrazować miały wielkopolską drogę do niepodległości. Podkreślić warto, że jako bohaterów walki o wolność przedstawiono wyłącznie postaci wywodzące się ze sfer chłopskich i robotniczych, co miało służyć włączeniu Powstania Wielkopolskiego w nurt postępowych zrywów narodowo-wyzwoleńczych i rewolucyjnych. • Na pierwszej płaskorzeźbie przedstawiony został strajk szkolny, rozpoczęty w 1901 roku przez wrzesińskie dzieci, domagające się nauczania religii w języku polskim oraz sprzeciwiające się germanizacji, który rozwinął się potem w całym zaborze pruskim, a w 1906 roku objął ok. 75.000 uczniów w 800 szkołach. • Druga tablica prezentuje Marcina Kasprzaka wśród robotników. Postać tego wielkopolskiego socjalisty była zresztą w Poznaniu szczególnie honorowana. W budynku Odwachu na Starym Rynku funkcjonowało Muzeum Ruchu Robotniczego noszące jego imię, a w parku jego imienia (wcześniej i obecnie park Wilsona) stał jego pomnik. Monument ten zdemontowano w 1990 roku, a już w 1995 roku został ponownie odsłonięty, tyle że w mniej prestiżowej lokalizacji, bo przy wjeździe do Czołowa pod Śremem, gdzie urodził się Kasprzak. • Na kolejnej płycie przedstawiony został pomysłowy chłop spod Rakoniewic – Michał Drzymała. Kiedy władze pruskie odmówiły mu prawa do zbudowania domu na własnej działce, zamieszkał wraz z rodziną w wozie cyrkowym. Spory z administracją toczył się w latach 1904-1909 i stał się symbolem walki Polaków przeciwko ograniczającym ich prawa przepisom zaborczego państwa. • Ostatnia płyta obrazuje natomiast śmierć pierwszego powstańca wielkopolskiego – Franciszka Ratajczaka, który zmarł w wyniku ran odniesionych 27 grudnia 1918 roku, w trakcie strzelaniny jaka wywiązała się pod gmachem Prezydium Policji przy ul. Rycerskiej (obecnie ul. 3 Maja). Front Pomnika Powstańców Wielkopolskich ozdobiono godłem państwowym. Zwrócić warto uwagę, że jest to orzeł piastowski, który stanowił kompromis pomiędzy orłem Polski Ludowej a tradycyjnym, polskim, heraldycznym orłem w koronie. Poniżej godła umieszczono napis: „Powstańcom Wielkopolskim 1918-1919”, a zamiast łącznika między datami zawieszono powstańczy krzyż.
O technicznych aspektach związanych z budową Pomnika Powstańców Wielkopolskich wspomina architekt Edmund Pawłowicz: W 1962 roku ówczesne władze przypomniały sobie o powstaniu wielkopolskim. Do tej pory tematu nie było, bo mógł wywołać w zniewolonym społeczeństwie jakieś „głupie myśli”. Bieda w kraju była jednak coraz większa, trzeba było dać narodowi coś w zamian. Postanowiono wybudować pomnik. […] Budowę rozpoczęto w 1964 roku. Mimo że byłem bezpartyjny, zostałem koordynatorem budowy. Betonowanie trzonu pomnika przebiegało sprawnie. Problemy rozpoczęły się wówczas, gdy „spłynęły” granitowe płyty okładzinowe. Profesor Wiśniewski w projekcie przewidział zawieszenie okładziny z płyt granitowych na trzpieniach ze stali nierdzewnej, ale stal nierdzewna była wówczas nieosiągalna. Produkowano ją tylko na narzędzia chirurgiczne. Przypomniałem sobie, że mój ojciec, który przed wojną w swoim zakładzie kamieniarskim wykonał okładzinę pomnika Serca Pana Jezusa i elewację na gmachu Akademii Ekonomicznej, mocował płyty na tzw. zalewkę. Trzpienie z prętów stalowych były tylko do montażu, a konstrukcję nośną wykonano zaprawą betonową. Zaproponowałem takie rozwiązanie tow. Nowakowi, który przyjął je z ulgą. Zaaprobował je także autor projektu.
Odsłonięcie pomnika planowane było na 22 lipca 1964 roku, jednak problemy organizacyjne sprawiły, że nie udało się dotrzymać tego terminu i nie uświetnił on obchodów 20-lecia Polski Ludowej. Edmund Pawłowicz wspomniał co nieco o tych problemach i sposobach ich rozwiązywania.
Zbliżał się termin montażu rzeźb i reliefów, a ze Śląska, gdzie je wykonywano, nic nie nadchodziło. Wysłałem więc kolegę Henryka Bartkowiaka do huty, aby sprawdził poziom zaawansowania prac. Wrócił i poinformował, że prac nie podjęto. Przekazał, że huta ma bardzo dużo zleceń i pracownicy mogą wykonać nasze zlecenie w godzinach nadliczbowych, ale będzie to kosztowało 75 tys. zł. Dumaliśmy, jak to załatwić i doszliśmy do wniosku, że trzeba iść do tow. Nowaka, by przedstawić problem. Na wstępie rozmowy zapytał, ile „oni” chcą. Wyjaśniłem, ile i w jaki sposób. Odpowiedział: „Dobra, ale kto zawiezie?” Powiedziałem, że kolega Bartkowiak. Zgodził się i kazał mu następnego dnia przyjść po pieniądze. Byłem zaskoczony takim potraktowaniem sprawy. W ten oto sposób „posmarowane gotówką” rzeźby figurowe i płaskorzeźby były na czas.
Odsłonięcie monumentu odbyło się w niedzielę, 19 września 1965 roku i było największą uroczystością, jaką pod tym pomnikiem kiedykolwiek zorganizowano. Przed trybuną honorową przeszła defilada wojskowa, podczas której prezentowali się polscy żołnierze z kolejnych epok, wśród których nie zabrakło i powstańców wielkopolskich. Najważniejszym gościem, który zasiadł na trybunie honorowej był natomiast marszałek architekt Marian Spychalski, który przed wojną pracował projektował obiekty w Poznaniu, w 1956 roku został ministrem obrony narodowej i funkcję tę pełnił do 1968 roku, kiedy został przewodniczącym Rady Państwa PRL.
Okazało się jednak, że usytuowanie pomnika Powstańców Wielkopolskich nieco na uboczu od centrum miasta, a do tego jeszcze pomiędzy ruchliwymi ulicami, nie sprzyja organizowaniu przed nim większych zgromadzeń czy manifestacji. Głównym miejscem organizowania ważnych wydarzeń pozostał plac Adama Mickiewicza, ze stojącym na nim (od 1960 roku) pomnikiem wieszcza. Kiedy w czerwcu 1981 roku na płycie placu pojawiły się Poznańskie Krzyże, jego pozycja stała się niemożliwa do przelicytowania. Drugim, tradycyjnym miejscem organizowania wieców pozostał natomiast plac Wolności. Trzecia lokalizacja nie była Poznaniowi potrzebna.
Próbę przystosowania otoczenia pomnika do organizowania oficjalnych, publicznych uroczystości podjęto jeszcze raz, w 1989 roku. Z okazji planowanych wówczas obchodów 70. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego Miejski Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zlecił zbudowanie przed monumentem placu apelowego o powierzchni 800 m2, który w ⅓ wyłożony został granitowymi płytami, a w pozostałej części granitową kostką, komponującą się z okładziną pomnika. Autorem projektu był Jerzy Nowakowski, a wykonany został przez zakład kamieniarski Mariana Skrzypczaka oraz PPHiU Arbud z Poznania.
Plac przed pomnikiem Powstańców Wielkopolskich nie stał się jednak miejscem organizowania większych spotkań, manifestacji czy demonstracji. Rokrocznie ożywa on 27 grudnia, w rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego, kiedy to w ciągu dnia władze miejskie składają wieńce i wiązanki przed pomnikiem. Te skromne, oficjalne obchody nijak się mają do wielkich, hałaśliwych manifestacji, które przed wojną przemierzały Wildę w kolejne rocznice wybuchu powstania wielkopolskiego. Jedną z nich tak opisywał, mieszkający przy wildeckiej ulicy Dolina, poeta Franciszek Fenikowski.
Maszerując pod tarczą grudniowego słońca, W nagłych, gwałtownych błyskach trąb z antycznej miedzi, Dęli w munsztuki, bili w kotły i litaury…
Nadęty kapelmajster – wąsaty bóg wojny, kunsztownie balansował złocistą buławą, oni kroczyli za nim, w pasach, w owijaczach, w aroganckich korpusach podbitych gwoździami, argonauci, co morze klęski przepłynąwszy, dobili triumfalnie do ojczystych brzegów, w rogatywkach z blaszkami srebrzystych orzełków.
Huczały trąby, pąsem płonęły policzki, kary kucyk – przejęty rolą – na dwukółce ciągnął ogromny bęben, w jego oślą skórę pułkowy dobosz walił bez opamiętania, raz po raz ocierając z czoła perły potu.
Przystawali przechodnie, otwierano okno, kobiety wynosiły dzieci na balkony, w ślad za orkiestrą biegli wildeccy chłopacy. Capstrzyk! – wrzeszczeli. – Capstrzyk idzie! Capstrzyk! Do tych tradycji nawiązują poznańscy rekonstruktorzy, którzy z okazji grudniowego święta spotykają się prezentując umundurowanie, uzbrojenie oraz powstańcze tradycje. Po capstrzyku natomiast do akcji włączają się młodzi ludzie związani ze środowiskami patriotycznymi i kibicowskimi, którzy organizują wielkie racowisko, ciągnące się wzdłuż ulic miasta, na których walczyli powstańcy, a ważnym punktem na tej mapie jest zawsze pomnik Powstańców Wielkopolskich.
Nadmienić jeszcze warto, że z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego, obaj jego dowódcy – Stanisław Taczak oraz Józef Dowbór-Muśnicki ‒ odznaczeni zostali pośmiertnie krzyżami wielkimi Orderu Odrodzenia Polski. Aż się prosi, by medaliony z ich podobiznami umieszczone zostały na ścianie pomnika, także dla zrównoważenia „powstańczych zasług” dzieci wrzesińskich, Macieja Drzymały czy Marcina Kasprzaka.
Bibliografia: • Paweł Anders, Miejsca pamięci Powstania Wielkopolskiego, Poznań 2003. • Jadwiga Badowska-Muszyńska, Pomnik powstańców wielkopolskich, [w:] tejże, Uliczkami po Poznaniu, Poznań 1987, s. 13. • Franciszek Fenikowski, Capstrzyk na Górnej Wildzie. W rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego, [w:] Pieśni i pejzaże. Wiersze o Poznaniu i Wielkopolsce, Poznań 1981, s. 95. • Eugeniusz Goliński, Pomniki Poznania, Poznań 2001, s. 20-21. • Edmund Pawłowicz, Byłem na trybunie honorowej [w:] Projekt–Miasto. Wspomnienia poznańskich architektów 1945-2005, Poznań 2013, s. 120-121. • Pomnik Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu, red. Witold Jakóbczyk, Poznań 1965. • Krzysztof Rzepa, Pomnik Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania” 2001, nr 2, s. 152-165.