Pomniki Poznania

Pomniki Poznania

Pożegnanie Marii

Paw i dziewczyna stoją przed stawem w parku Marcinkowskiego. Pod koniec lat trzydziestych, za tym stawem, umieszczona została inna rzeźba, której bohaterką była kobieta – Pożegnanie Marii (zwana też Pożegnaniem Wacława z Marią).

Jej autorem był nie byle kto, bo sam prof. Stanisław Jagmin, od 1920 roku kierujący Wydziałem Rzeźby i Ceramiki w Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu, a w latach 1925-1936 dziekan Wydziału Ceramiki. Pochodziła ona z okresu, gdy jego twórczość zwróciła się ku klasycyzmowi i akademizmowi. Przedstawiała postać dziewczyny tulącej się do husarza, a dedykowana była Antoniemu Malczewskiemu, autorowi powieści poetyckiej „Maria”, którego nazwisko wyryte zostało zresztą na cokole.

Swoje dzieło profesor Jagmin postanowił podarować Poznaniowi, by upiększyło któryś z miejskich parków. Zadanie znalezienia właściwej lokalizacji dla podarowanej rzeźby ogrodowej spadło na barki architekta miejskiego Władysława Czarneckiego, który barwnie opisał swoje wrażenia estetyczne oraz kłopoty jakie sprawił mu ten podarunek:

Miałem raz trudny orzech do zgryzienia. Dostałem polecenie, ażeby wynaleźć miejsce pod pomnik, jaki ofiarował miastu bezpłatnie prof. Stanisław Jagmin. Profesor zjawił się u mnie osobiście, aby sprawę omówić. Wysoki, szczupły, starszy pan z siwą bródką w szpic, o bardzo bladej cerze i jasnych oczach. Trochę nerwowy. Mówiący z artystyczną nonszalancją. Rzeźba nazywała się „Pożegnanie Marii”. Autor był profesorem ceramiki w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych, mieszczącej się w dawnym Kolegium Jezuickim przy ul. Świętosławskiej, a raczej Koziej, naprzeciw kościoła farnego. Poszedłem tam do pracowni obejrzeć to dzieło. Oniemiałem, nie tyle z zachwytu, co z przerażenia na samą myśl, gdzie by to monstrum schować, aby nie szpeciło widoku miasta. Kompozycja dziwaczna. Niewinna dzieweczka tuli się do zbroi wysokiego rycerza – w hełmie ze skrzydłami husarskimi. Oboje mają nogi obcięte w okolicy kolan, ustawione na wąskim cokole graniastym. Odlew w betonie – miała być wypalana kolorowa ceramika, ale nie wyszło.

Profesor uważał, że jest to doskonała rzeźba, godna umieszczenia na jakimś placu lub skwerze. Nie wypadało krytykować artysty. Po naradzie z radcą Rucińskim zaproponowałem miejsce w parku Marcinkowskiego na cyplu za stawkiem. W kępie drzew i krzewów. Figura oglądana z większej odległości najmniej raziła.      

Pożegnanie Marii ostatecznie stanęło w parku Marcinkowskiego, tuż przy sadzawce, naprzeciw gmachu Dyrekcji Kolei. Posąg zniszczony został przez hitlerowców w 1939 roku.